reklama

Forum Islandia :: Forum ICELAND.PL Strona Gwna

ICELAND.PL :: Islandia - strona główna portalu

ZANIM COŚ NAPISZESZ PRZECZYTAJ REGULAMIN  
JELI KTO CI OBRAA LUB AMIE REGULAMIN, NIE DAJ SI SPROWOKOWA, NAPISZ DO ADMINA!

 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UytkownicyUytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   ZalogujZaloguj 

Zaloguj si, by sprawdzi wiadomociZaloguj si, by sprawdzi wiadomoci   

Wspomnienia z 4-letniego pobytu na Islandii
Id do strony 1, 2, 3, 4, 5  Nastpny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Islandia :: Forum ICELAND.PL Strona Gwna -> Życie na Islandii
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nastpny temat  
Autor Wiadomo
Robert-J

Doczy: 03 Mar 2013
Posty: 15
PostWysany: 4 Mar 2013, 0:51    Temat postu: Wspomnienia z 4-letniego pobytu na Islandii Odpowiedz z cytatem

Chciałbym podzielić się tu z Wami moimi wspomnieniami z 4-letniego pobytu w Islandii. Siedzę sobie teraz w fotelu, przeglądam zdjęcia, wspominam różne śmieszne sytuacje, jakie przydarzyły mi się w czasie pobytu. Także i te żałosne, o których napiszę. Będzie to opis ludzi, jakich spotkałem i poznałem przez te kilka lat. Tych pozytywnie nastawionych do życia, jak i przysłowiowych du.pków. Napiszę także kilka praktycznych rad dla przyszłych zdobywców wyspy.

Rok 2004. Postanowiłem poszukać możliwości pracy gdzieś poza Polską. Plan był taki, że nie na stałe, ale na rok. O Islandii wiedziałem wtedy tyle, co przeczytałem w jakiejś gazetce z reklamą wycieczki za 10tys zł. Tak mi ta wyspa utkwiła w pamięci, że docelowo szukałem ofert pracy tylko tam. Chciałem też uniknąć wyjazdu do UK, bo „wszyscy tam już byli”. Znalazłem portal EURES, gdzie można wybrać sobie kraj i przeglądać oferty. Zarejestrowałem się i umieściłem CV. Długo nie musiałem czekać, po tygodniu dostałem maila od islandzkiej firmy, coś w stylu: „Zajmujemy się tym i tym, potrzebujemy ludzi do pracy….kiedy możesz przyjechać?” Oczywiście odpisałem, że najszybciej jak się da. Byłem zupełnie podniecony sytuacją, bo w Polsce to nie do pomyślenia. Pomimo kontaktu tylko mailowego, nie czułem jakiegoś strachu, że to może jakaś ściema i kupiłem bilet lotniczy razem z powrotnym dokładnie za rok. Spakowałem wszystko co niepotrzebne do wielkiej walizy, czyli sto tysięcy zupek chińskich, szmaty i inne bzdety. Przyleciałem do Islandii jakoś o godzinie 15 i wiedziałem, że ktoś mnie odbierze, ale o północy, gdyż wtedy mają dotrzeć inni „chętni”. Miałem dużo czasu i siedziałem sobie z walizami, od czasu do czasu wychodząc na zewnątrz. Pierwsze wrażenie, to chłód i jakieś takie inne powietrze. Tak, Islandia dla mnie ma zapach, specyficzny niewytłumaczalny, ale coś jak zapach ozonu, kto wie jaki zapach ma ozon, ten wie, że to taki powiew świeżości. O północy pojawił się taksówkarz z nazwą firmy na kartce i byliśmy już w komplecie. Ja, dwóch Polaków i dwóch innych europejczyków. Taksówkarz zawiózł nas do hotelu w Reykjaviku, skąd rano miał nas odebrać pracownik firmy. Oczywiście przejazd był dla nas gratis. Z tego co pamiętam na liczniku było 8tys koron. Byłem pod wrażeniem islandzkich dróg. Zupełnie gładkie, samochód jechał jak po szkle. Dodam, że samochód van był czysty jak z salonu i zupełnie nówka sztuka. Całą trasę leciały reklamy Islandii na telewizorkach w zagłówkach. Dla mnie to był wtedy kosmos zwłaszcza, że na lotnisko w Wawie jechałem taksówką polonezem, a taksiarz słysząc, że „wyjeżdżam” okantował mnie na 70zł.
W hotelu miła niespodzianka, kelnerka była Polką. Ale zauważyłem, że nie ma ochoty z nami w ogóle rozmawiać. Widać było, że rozmawia z nami, bo musi. Mieliśmy nocować w jednym pokoju wieloosobowym. Moi rodacy nie marnowali czasu i wieczorem wyciągnęli litra i wypili. Na przekąskę mieli jakieś pasztety i masło, które ukradli z hotelowej restauracji. Tak tak, to początek złodziejstwa Polaków, z jakim się spotkałem już w 1 dniu. Dodam, że to nie ostatnie, ale o tym później. Rano przyjechał po nas miły pan z firmy i pojechaliśmy. Oczywiście moi rodacy byli na takim kacu, że ja i 2 innych obywateli Unii Europejskiej mało co nie puściliśmy pawia z tego smrodu bijącego od Leszka i Pawła. Zostaliśmy zakwaterowani w małym domku na uboczu miasta. W piwnicy. Tak jest, w piwnicy. Był weekend i dopiero w poniedziałek mieliśmy udać się do pracy. W związku z tym zaczęliśmy spacerować po mieście. Zauważyłem, że wszyscy na nas trąbią. W ogóle ruch samochodów był sztuczny, bo wszyscy jeździli w kółko. Od ronda do ronda, na jednym nawrót i główną ulicą do drugiego i tak cały dzień. Policzyłem, że jest jakieś 12 samochodów i to one jeżdżą, stwarzając sztuczny tłok. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że tak bawi się islandzka młodzież. Subaru, corvetty, amerykańskie pick-upy, a u nas? stare ople i audi. No ale tak to jest, jak przyjeżdża się z biedakowa do bogatego kraju, szok cywilizacyjny.
Wybraliśmy się do marketu spożywczego w celu zapoznania się z tym co tu jadają. Ceny również okazały się szokiem. Oczywiście jak to Polak, wszystko przeliczałem na złotówki dla lepszego porównania. I tak chleb (oczywiście tostowy, bo innego w markecie nie było) kosztował 6,70zł / kilogram jakiejś ryby 53zł. Zdziwiło mnie, że Islandia jako jeden z największych poławiaczy ryb, a tu cena kosmos. Wszystko generalnie kilka razy droższe niż u nas. Wtedy w sklepie jeden z moich rodaków ukradł pastę do zębów. Pomimo, że były tam kamery, ale stwierdził, że jako prawdziwy Polak nie da się nabrać na atrapy. To już drugi raz, kiedy patrzyłem na złodziejstwo naszych. Gdy wracaliśmy ze sklepu dotarło do mnie, dlaczego na nas trąbią i krzyczą z okien samochodów. Otóż byliśmy jedynymi ludźmi, którzy przemieszczają się z buta. Wszyscy przecież mają samochody, a tu jacyś bezdomni idą na piechotę. Po tym także rozpoznawałem Polaków. Jak widziałem, że idzie to na 100% Polak. I tak zawsze było. Rozpoznawanie Polaków odbywało się również po ubiorze i wąsach. Jeansy/dresy, buty adidaski, czapeczka z daszkiem, kurtka z czarnej skóry (model Armenia/Kazachstan ) Tak nie ubierali się Islandczycy. Albo jeansy i firmowe buty robocze.
W poniedziałek zapoznaliśmy się z pracą. Firma zajmowała się produkcją. Generalnie praca fizyczna, ale pod dachem. Oprócz miejscowych pracowało tam około 10 Polaków, Litwinów, Portugalczyków i od czasu do czasu pojawiali się egzotyczni pracownicy, jak Nowozelandczyk, Kenijczyk, Brytyjczyk itd. Itd.
Wśród naszych wytworzyły się 2 grupy, które raczej stroniły od siebie, ale o tym później. Generalnie zajmowaliśmy się najbrudniejszą i najcięższą robotą, no ale czego się spodziewać. Zakładałem, że pierwsza praca będzie robotą, a coś lepszego znajdę na miejscu. Nasz islandzki kierownik zlecał nam wykonanie pewnych elementów. Z każdym dniem dawał nam więcej do zrobienia, testując naszą wydajność. Oczywiście Polacy chcieli pokazać co to nie oni i plan robili w 110%, dzięki czemu następnego dnia dostawali 130% do zrobienia. Robili 140% i dostawali 150 itd. Dopiero po miesiącu zorientowali się, że pokazywanie słowiańskiej siły nie opłaca się, ponieważ kierownictwo wprowadziło test „czy można zrobić 150% normy w coraz to krótszym czasie tak, aby nie płacić za nadgodziny.
Opłata za mieszkanie była potrącana z naszych wypłat, i tak po pierwszym miesiącu tyrania dostałem 8tys zł. Po kilku dniach nie miałem już prawie nic. Bo jak człowiek wyjeżdża z biedolandii i nagle dostaje tyle kasy, to szaleje. Całe życie nie było na nic stać, (bo nie oszukujmy się, w Polsce nawet za średnią krajową, nie stać tak naprawdę na nic i ludzie nie są tego świadomi) to wtedy chcesz i to kupić, i tamto. Generalnie wszystko o czym marzyłeś. I w ten sposób planowany rok pobytu zamienił się w 4 lata.

Polski gang rogala:
Jak już wspomniałem wcześniej, należałem do jednej z dwóch grup Polaków w firmie. My byliśmy tymi, z którymi ta druga grupa nie rozmawiała i trzymała się na dystans. Były to osoby „ściągnięte” do pracy przez takiego jednego gościa, nazwijmy go Heniek. Heniek przyjechał do Islandii gdzieś tak z 7 lat przede mną, z pomocą brata, który był tu jeszcze wcześniej. Heniek był typem, który potrafił robić tylko jedną rzecz, ale miał aspiracje do bycia kierownikiem. Wydawało mu się, że świetnie zna islandzki i zawsze popisywał się tym przed nieświadomymi Polakami. Lubił zgrywać „brygadzistę”.
Ściągał swoich kuzynów do pracy i kasował od nich sporo kasy za to. Biedni musieli pracować chyba kilka miesięcy żeby spłacić „załatwienie” pracy. Oczywiście nie znali żadnego języka, nawet poprawnego polskiego i nie mogli nikomu pożalić się ani poszukać jakiejś pomocy. Byli całkowicie uzależnieni od swojego Heńka. Z racji, że nie umieli porozumiewać się, to nie mieli konta bankowego i ich wypłaty szły na konto Heńka. Nawet nie wiedzieli ile tak naprawdę zarabiają.
Z racji, że Heniek nie mógł rozgryźć tego, w jaki sposób pojawili się jacyś Polacy nie od niego, czyli ja i moi kompani, to automatycznie staliśmy się wrogami nr jeden. Zabronił swoim rozmawiać z nami. A mieszkaliśmy w tym samym domu. Wyobraźcie sobie, jakie śmieszne sytuacje przez to powstawały. Biedaki musieli cicho przesmykiwać się korytarzem, żeby tylko nie być zagadniętym przez, któregoś z nas. Co jakiś czas Heniek wymieniał któregoś ze swoich kuzynów na innego w celu prawidłowego dopływu gotówki.
Rzecz jasna w mojej grupie też było wesoło. Leszek miał dwa hobby: chlanie wódy oraz trolowanie forum iceland.pl Często łączył obie te czynności i ze szklaneczką ciepłej wódki w ręce, zakładał kolejne konta na forum. Raz grał islandofila a innym razem po prostu chamsko trolował. Zdarzało się nawet, że dla niepoznaki admina dyskutował sam ze sobą. Alkoholizm osiągnął taki poziom, że zalał wódą komputer i na jakiś czas zamilkł na forum.
Ale najśmieszniejsze co mnie spotkało w tej grupie rodaków w tym czasie, to widok jak Leszek zsikał się pod siebie i leżał na podłodze w kałuży własnego moczu, w kurtce puchowej. Oczywiście był pijany. Nigdy też nie wyprał swojej kurtki, wysuszył jedynie i w tym smrodzie chodził do pracy i po mieście. Wyobraźcie sobie, co pomyśleli sobie Islandczycy?!
Paweł nie był lepszy, jednak miał rodzinę, którą chciał ściągnąć, więc zachowywał pozory okrzesanego. Jednak nie przeszkadzało to Leszkowi i Pawłowi ukraść markowe wino z firmowej lodówki i wypić w kiblu.
Przez firmę przewijali się różni ludzie. Nie tylko z Polski. Był Hiszpan, który handlował marihuaną i haszyszem, Szwed narkoman, którego zesłano na odwyk do Islandii i wielu innych, którzy byli niezłymi artystami. Ale najlepsi byli zawsze od nas. Przebijali nawet Litwinów, którzy przemycili samolotem połówkę surowego świniaka. Od nas pojawił się typek z wytatuowanymi łzami pod okiem, który wziął zaliczkę i zniknął.
W pracy udało mi się awansować na zupełnie inne stanowisko, dzięki czemu nie musiałem tyrać i mogłem pozwolić sobie na odrobinę luzu. Oczywiście przez to stałem się wrogiem dla wszystkich Polaków. Zaczęło się donoszenie na mnie do kierownictwa i inne cuda wianki. Tak o to zakończyłem ten etap kariery. Przede mną jeszcze dwa, bardziej rozbudowane. Jeśli macie ochotę poczytać, piszcie. Przysiądę wtedy do pisania
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
Joasia

Doczy: 11 Lut 2009
Posty: 12
Skd: Reykjavik
PostWysany: 4 Mar 2013, 13:33    Temat postu: :) Odpowiedz z cytatem

Tak mam ochote poczytac...pisz...dawno o tym myslam,ze ktos napisze ksiazke ...bo jest co pisac oj jest... nowa... Historia Smile
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Numer GG
Robert-J

Doczy: 03 Mar 2013
Posty: 15
PostWysany: 4 Mar 2013, 15:05    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Moi rodacy, którzy ze mną przyjechali oraz ci z grupy Heńka, nie mogli wytrzymać tego, że mam lżejsze zajęcie. W związku z tym zaczęło się donosicielstwo do kierownictwa. Robili wszystko, aby pokazać, że moje stanowisko pracy jest zupełnie niepotrzebne i oni też mogą to robić. Skutek był taki, że postanowiłem zmienić miejsce pracy. A dopiero po kilku miesiącach dowiedziałem się, że największymi donosicielami byli właśnie Leszek i Paweł. Paweł wydawał się być kolegą, jednak poklepywał po ramieniu, a później leciał zdać relację kierownikowi, że taki ja śmiem narzekać na firmę itd.
Znalezienie innej pracy nie stanowiło żadnego problemu wtedy w 2005r. W zasadzie wystarczyło chcieć. Poszedłem do bardzo dużej fabryki i zapytano mnie po prostu kiedy chciałbym zacząć. I tak zaczął się etap II

Etap II
Fabryka składała się z kilku działów i na każdym robiono co innego. Ja pracowałem na jednym z nich w towarzystwie kilku Islandczyków. Mój przełożony mówił tylko po islandzku a pozostali też byli w porządku. Tylko jeden koleżka, taki mały grubawy Islandczyk był strasznym rasistą. Był to taki dokuczliwy typek. Próbował traktować mnie jak niewolnika parobka. Siadał na krzesełku i dawał mi jakieś ciężkie rzeczy do roboty i przyglądał się co robię. Ciągle powtarzał, że ja jako Polak nie mogę iść na przerwę, do kibla itd. Albo złośliwie zarządzał koniec przerwy, wszyscy się zrywali do roboty, a on później zgarniał wszystkich z powrotem do pomieszczenia gospodarczego tak żebym został tylko ja i brał się do pracy.
Generalnie pracowało się 8 godzin i większość czasu wszyscy spali w pomieszczeniu gospodarczym gdzie była kuchnia. W sumie jakieś 2 godziny, to była faktyczna praca. Co ciekawe kierownictwo widząc taka naszą posiadówkę, nie interweniowało. To była po prostu norma. Firma do tego zapewniała wyżywienie. Pamiętam, że przytyłem chyba z 10 kg.
Musiałem poszukać sobie nowego lokum, gdyż poprzednie było już spalone. W firmie poznałem Pawła, który wynajmował mieszkanie i zgodził się żebym pomieszkał przez jakiś czas u niego. Mieszkając tam nawdychałem się tyle oparów haszyszu, że nie wiem czy do dzisiaj nie mam tego we krwi. Paweł był zwykłym 24-letnim ćpunem. Narkotyki kupował bez problemu od jakiegoś Islandczyka. Oczywiście twierdził, że nie jest ćpunem, bo pali nie dla tego że musi, tylko lubi. Ale ja myślę, że jaranie co 2 dni, to narkomania. Paweł ściągnął z Polski swoją 18 letnią dziewczynę, namówił ją do porzucenia nauki, na rzecz wolności jarania maryśki. Musiałem ponownie szukać jakiegoś mieszkania. Z pierwszej firmy znałem Adama, z którym postanowiliśmy wspólnie wynająć jakieś większe mieszkanie.
Adam
Adam to hazardzista, który przegrał wszystko w swoim życiu. Żonę, syna, dom. Przyjechał do Islandii i tu też hazardem narobił sobie długów. Grał na automatach kartą kredytową i po kilku miesiącach miał pół miliona koron długu. Adam nie lubił także zażywać kąpieli, mył się tylko w sobotę, a w tygodniu chodził w jednym komplecie ubrań. Generalnie człowiek kalkulator, gdyż niczego nie robił bezinteresownie i za każdą swoją pomoc oczekiwał zapłaty. Chcesz pożyczyć samochód do sklepu?, nie ma sprawy, ale kup mu kurczaka z rożna. Raz nawet nudziło mu się i namawiał mnie, abym towarzyszył mu podczas przejażdżki autem po okolicy. Namawiał tak długo że w końcu zgodziłem się na odczepnego. Jedziemy sobie, nagle zatrzymuje się w środku pola i mówi: „ty jak już jeździsz ze mną, to dorzuć się do paliwa”
Wynajęliśmy z Adamem duże mieszkanie z nadzieją, że może ja ściągnę swoją rodzinę, a on znajomych. Niestety Adam wykolegował mnie, bo umowa najmu została podpisana przeze mnie na rok czasu, a Adaś stwierdził, że w zasadzie jemu się nie opłaca. I mieszkałem sam w mieszkaniu za 100tys koron miesięcznie. A w firmie zarabiałem 140tys. Tak więc przez parę miesięcy miałem kryzys finansowy.
Jedynym plusem było to, że miałem więcej wolnego czasu i w końcu mogłem zwiedzać wyspę. Ale o tym później.
Przez moje mieszkanie przewalało się trochę ludzi, gdyż musiałem wynajmować pokoje, bo bym zbankrutował. Mieszkał wariat, który w nocy chodził na spacery z nożami i rozmawiał sam ze sobą. Koleżka, który był spawaczem a w wolnym czasie chadzał do baru bić Islandczyków, inny ktoś, kto obwieszał się złotymi łańcuchami i tak chodził po ulicach. Oczywiście mówię o Polakach.
Przyjechał do mnie kolega, który znalazł pracę na budowie. I tak mieszkaliśmy sobie. Co ciekawe u niego w firmie również był „rekrutator”, który ściągał kuzynów do roboty i kasował od nich po 1 tys euro za usługę. Oczywiście w grę wchodzili tylko tacy, którzy nie znali angielskiego. Z kumplem było o wiele raźniej i czas szybko mijał.
Zamieszkał u mnie wtedy Lord.
Lord
Nazywaliśmy go lordem, bo człowiek ten stylizował się na lorda. 45lat, kawaler, chadzał po domu w kraciastym szlafroku i szklaneczką whisky w dłoni. Okularki do czytania i kapcie na nogach. Lord z kolei przepił swoje życie.
Miał niezłą pracę w Krakowie za świetne pieniądze jak na polskie warunki. Jednak chlał w dzień, w nocy, w domu i w pracy aż w końcu go wywalili. Ktoś tam ściągnął go na wyspę i pomógł w znalezieniu pracy. Z lordem zawsze było zabawnie, gdyż był to typ „niegroźny” i ciamajdowaty. Można go było wkręcić praktycznie we wszystko. Jak małe dziecko. Małym minusem było to, że gdy wpadał w cug picia, to nie umiał przestać i chlał cały tydzień. Oczywiście nie chodził do pracy w tym czasie. Trzeba było tez uważać, bo gdy już był napity, to często oddawał mocz gdzie popadnie. W kuchni, w łazience na pralkę, w pokoju. Ot taki mankament lordowski.
Kiedyś przyszedł do domu i oznajmił, że zrobi sobie drinka. Dla mnie drink oznacza np. sok zmieszany z wódką. Jakie tez było moje zaskoczenie, kiedy „drink” w znaczeniu lordowskim oznaczał jeden litr Jacka Danielsa. Lord wszedł ze swoim drinkiem do pokoju o godzinie 19, a o 19,45 w butelce miał wódki już tylko na dwa palce. Widzieliśmy go jeszcze chwile w kuchni jak coś robił. Po minucie znaleźliśmy go na podłodze w kałuży krwi. Zastanawialiśmy się co robić, czy uciekać czy wzywać pogotowie. Jednak zaczął mamrotać i ruszać nogami. Okazało się, że taka ilość Jacka powaliła nawet szkockiego lorda i upadając dziubnął się nożykiem w palec i właśnie z niego tak leciała krew. Zaciągnęliśmy go do jego pokoju na łóżko i zostawiliśmy w spokoju. Następnego dnia lord zapytał kulturalnie czy czasem nie narozrabiał, bo nic nie pamięta.
Lord z racji swojego poważnego wieku, kolegował się z innym lordem. To było takie towarzystwo „sierpień 80” czyli pod wąsem. Mój kolega został raz poproszony o bycie szoferem dla lordów. Kumpel jeździł po okolicy, a lordowie chlali szkocką na tylnym siedzeniu. Pamiętam jak przyjechali i z tylnych drzwi wypadł jeden z lordów i na czworaka dopełzł do domu.
Cud w Kanie Galilejskiej
Tak nazwaliśmy tajemniczy proces jaki czasami zachodził w naszym domu. Każdy z nas trzymał w lodówce kilka puszek piwa. Np. mój kolega miał 4 żywce. Wstaje rano, patrzy a jest tylko jedna puszka. Po południu po pracy zagląda do lodówki i widzi jeden żywiec i trzy carlsbergi. Cóż to oznaczało? Otóż w nocy lord miał potrzebę wypicia piwka, to korzystał z czyjegoś. A że rano nie mógł potajemnie odkupić piwa, bo jedyny sklep, w którym w Islandii można kupić alkohol był otwarty od 11. A jak już poszedł do niego, to nie pamiętał co komu wypił, i kupował pierwsze lepsze.
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
turboneta

Doczy: 15 Lip 2008
Posty: 1195
Skd: Gdańsk
PostWysany: 4 Mar 2013, 17:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Fajnie się czyta Smile
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
lachorra

Doczy: 14 Lis 2008
Posty: 12
Skd: reykjavik
PostWysany: 4 Mar 2013, 17:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

no fajnie fajnie Smile
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Numer GG Tlen
Maciek222

Doczy: 01 Maj 2012
Posty: 62
PostWysany: 4 Mar 2013, 19:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dawaj więcej
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
turboneta

Doczy: 15 Lip 2008
Posty: 1195
Skd: Gdańsk
PostWysany: 4 Mar 2013, 20:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Świetny pomysł na książkę o życiu na obczyźnie Smile
Każdy ma jakieś "przejścia"i wspomnienia, które świetnie wspasowałyby się w takie opowieści.
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
soley

Doczy: 16 Kwi 2005
Posty: 226
Skd: HFJ
PostWysany: 4 Mar 2013, 20:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Chce wiecej !
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
Joasia

Doczy: 11 Lut 2009
Posty: 12
Skd: Reykjavik
PostWysany: 4 Mar 2013, 20:53    Temat postu: :) Odpowiedz z cytatem

...najlepsze dopiero wkrótce ...
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Numer GG
magik5

Doczy: 06 Lut 2013
Posty: 4
Skd: Islandia
PostWysany: 4 Mar 2013, 22:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ale fajne podobało mi się szczególnie leszek i lord
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
szymonix6

Doczy: 04 Mar 2011
Posty: 7
PostWysany: 4 Mar 2013, 22:45    Temat postu: fa Odpowiedz z cytatem

fajne wspomnienia
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
shreku

Doczy: 09 Gru 2008
Posty: 22
PostWysany: 4 Mar 2013, 23:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

proszę jaki talent się marnuje super Smile
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Numer GG
Robert-J

Doczy: 03 Mar 2013
Posty: 15
PostWysany: 4 Mar 2013, 23:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jutro wieczorem postaram się wkleić kolejną część. W czasie mojego pobytu na Islandii przydarzyło mi się tyle przygód, że spisuje sobie na kartce najciekawsze i potem je rozwijam tutaj. Lepszych artystów zostawiłem na później. Czasami zastanawiam się czy dany wątek napisać czy nie. Dlatego, że jest tak nieprawdopodobny, że moglibyście pomyśleć źle o mnie. Bo na przykład, czy uwierzycie w to, że ktoś może z Islandii przewieźć telewizor plazmę do Polski, po to aby pochwalić się nim w domu, a potem z powrotem przyjechać z nim na wyspę? A jednak Polak potrafi ! ...
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
soley

Doczy: 16 Kwi 2005
Posty: 226
Skd: HFJ
PostWysany: 5 Mar 2013, 0:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Robert-J napisa:
. Bo na przykład, czy uwierzycie w to, że ktoś może z Islandii przewieźć telewizor plazmę do Polski, po to aby pochwalić się nim w domu, a potem z powrotem przyjechać z nim na wyspę? A jednak Polak potrafi ! ...

Mnie juz nic nie zdziwi... Zwlaszcza pomyslowosc rodakow.
Fajnie piszesz i fajnie sie czyta Smile
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
DawidDawid1

Doczy: 04 Sie 2011
Posty: 7
PostWysany: 5 Mar 2013, 1:03    Temat postu: aa Odpowiedz z cytatem

Bo my polacy tak jestesmy takim narodem i mamy to we krwi. Moim zdaniem na Islandie przylaciala wiekszosc ludzi z problemami zyciowymi,zawistnych i chciwych.Nie lubie ludzi ktorzy nic nie osiagneli w zyciu,nic nie maja przylatuja na wyspe zarobia troche grosza i uwazaja sie za lepszych. Tez mialem wiele ciekawych przypadkow. Wszedzie gdzie pojedzie polak to sie o nas zle gada, nie chodzi o pojedyncze osoby ale o nas wszystkich polakach. Wiele osob za pare koron by sprzedalo swoja rodzine. Najzabawniejsze odnosnie pracy jest to jak polak polakowi potrafi narobic problemow. Pracowalem w 2 firmach gdzie pracowali polacy i przez naszych rodakow 2 razy musialem zmieniac prace. Podkladanie tzw swin, kablowanie do kierownictwa to norma. A najzabawniej jest wtedy kiedy polak jest na wyzszym stanowisku od ciebie, wtedy najlepiej jest zgnoic , dogryzac itp itd tylko zebys czul sie gorszy od tej osoby. Oczywiscie na Islandi sa tez ludzie normalni , przyjazni na ktorych mozna polegac i zaufac jednak jest to garstka z tych wszystkich ludzi ktorzy tutaj sa. Islandczycy tez nie sa zadowoleni ze tutaj jestesmy...w urzedach coraz wieksze problemy..sam mialem problem gdy sciaglem do siebie szwagra. Majac wszystkie papiery potrzebne do wyrobienia kenitala nie chciano ich przyjac..jezdzilem 4 razy w tygodniu i smiano mi sie w twarz i odsylano z kwitkiem..dopiero gdy pogadalem z mojego szwagra szefem Islandczykiem zgodzil sie pomoc..dajac mu te same papiery ktore posiadalem zalatwil do od reki. Nastepna rzecza jest to ze zabieramy Islandczyka miejsca pracy..zgadzamy sie na mniejsze zarobki i tak jak kolega wyzej napisal pracujac ponad norme. Jest bardzo duzo rzeczy do opisywania ale coz co kraj to obyczaj.
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
WielkiBialyKrolik

Doczy: 08 Cze 2008
Posty: 1422
Skd: Reykjavik
PostWysany: 5 Mar 2013, 11:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Życie emigranta zazwyczaj do lekkich nie należy, dlatego każdy próbuje poradzić sobie z sytuacją na własny sposób, czasem mniej lub bardziej skuteczny. Myślę, że dużo zależy też od tego, czego się oczekuje od życia, jezeli nie ciągnie cię do patolki to jej unikaj, jezeli masz ochotę pochodzić po górach, to idź z kimś kto też tam chce wejść. Myślę, że wielu ludzi mimo wszystko jest tutaj szczęśliwych i powinni być dumni z siebie, że im się to udało. Najgorzej to żyć z dnia na dzień, bez planu i użalać się nad sobą, zwalając winę na otoczenie. Jeżeli coś cię w życiu uwiera, to sprawdź co to jest i się tego pozbądź, zanim zacznie cie dusić.

Btw. Pisz Robert dalej, fajnie sie to czyta Smile
_________________
"Najczęściej nadmierne wymagania w stosunku do kobiet mają ćwokowate oblechy. "
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email
bozena2405

Doczy: 09 Lis 2008
Posty: 29
PostWysany: 5 Mar 2013, 21:16    Temat postu: Robert-J Odpowiedz z cytatem

Genialnie sie czyta Twoje opowiadania:) Czekam na wiecej:) Pozdrawiam
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
kasiajablonska

Doczy: 19 Wrz 2006
Posty: 203
Skd: Akureyri
PostWysany: 5 Mar 2013, 23:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

i ja czekam Smile
_________________
mezczyzna powinien byc taki,zeby kobiety szalaly przy nim,za nim i po nim.
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Numer GG
hip1208

Doczy: 04 Lut 2008
Posty: 4
PostWysany: 6 Mar 2013, 12:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

miałam nadzieję że jest ciąg dalszy Twojej opowieści a tu nic Sad szkoda Sad mam nadzieję że niebawem się ukarze Smile pozdrawiam
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo
konrath

Doczy: 24 Lip 2006
Posty: 127
Skd: Kopavogi
PostWysany: 6 Mar 2013, 14:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dobrze się czyta, chcemy więcej Smile
Powrt do gry
Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email
Wywietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Islandia :: Forum ICELAND.PL Strona Gwna -> Życie na Islandii Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Id do strony 1, 2, 3, 4, 5  Nastpny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach



SIGN PETITION FOR TRAVELLING WITH PETS ON ICELAND!
Kuchnia Azjatycka: chiska, tajska, indyjska, japoska, wietnamska itd.
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Igloo Theme Version 1.0 :: Created By: Andrew Charron